czwartek, 16 marca 2023

piątek

 


rankiem wbijałem się twardo w materac

przetaczałem się z boku na bok

ślina z pyska ściekała po niegolonym zaroście

łapałem jego pośladek

tuliłem


odwracałem się

chciało mi się pić


napięte slipy zdzierały resztę wolności

dzikiego człowieka co wewnątrz

5:15

po szklance wody z cytryną 

po gównianym katharsis

ubieram wczorajsze spodnie i bluzę

nie stroję się

nie zmieniam

nie daję tematu 

materiału

tworzywa

obrabiarkom nie w smak

obrabiarkom tematu brak

i nudę na srebrnej tacy niosę


piątek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz