Tak, jedną.
Nie! jednak dwie.
Dwie kawy poproszę.
jedną tu przy mnie
a drugą dla tego kogoś
- -
kto przysiądzie się za moment
oby nie długo
bo wystygnie
utopi się w niej mucha.
Może lepiej jak mucha
niż krawat przytytego dżentelmena
z włosem krojonym na „miałem ci ja kiedyś”.
I bezę.
Niech mi Pani przyniesie bezę.
Taka jak zawsze. W środku co się klei.
TAK! Też niech będą dwie.
Najwyżej będzie moja.
może on nie zje…
Uwaga. Wszedł.
Spogląda, siada. Patrzy.
Cholera wiedziałem, że woli herbatę.
Cóż. Beza...